Mija właśnie piąta rano. Małżeństwo z siedmioletnim stażem (Karolina Gruszka i Borys Szyc) od dziesiątej wieczorem poprzedniego dnia prowadzi zażarty spór o dominację, próbuje przekroczyć tytułową słoneczną linię, zbliżyć się do siebie, daremnie szuka zrozumienia. Ta linia dzieli ciało męża na dwie połowy, kochaną i odtrącaną. Wydaje się, że nie sposób jej pokonać, a przynajmniej Ona nie potrafi. Usiłowanie odnalezienia drogi do siebie przez piekło wyrzutów, obelg, pretensji kończy się fiaskiem, zadawaniem ciosów, czasem dosłownie. Ale w tym wzajemnym poniżaniu nadal jest iskra nadziei, wciąż tli się miłość, tęsknota, by On pewnego dnia powiedział: "Jesteś brylantem". Może to powie, kto wie...
Iwan Wyrypajew misternie skonstruował pole bitwy i parkiet taneczny, na którym partnerzy tańczą w wyobraźni. Ten zachwycający tekst o miłości i małżeńskiej fascynacji skomponował muzycznie, w kilku nawracających sekwencjach powtarza się linia crescendo, zmienne rytmy, spowolnienia i gwałtowne przyśpieszenia wyznaczają zaś bohaterowie wchodzący w zwarcie, gotowi do szaleństwa, a na koniec spragnieni ukojenia.
Przenikliwe przedstawienie, którego terenem gry - gdziekolwiek to wszystko miałoby się dziać - pozostaje przestrzeń duchowa, w której wulgarność, ironia i głębsze znaczenia spotykają się z najczystszym liryzmem.