Cwaniary odwracają porządek, wywracają ten zastany podszewką do góry, brawurowo przenikają do wyobraźni, zarażają odwagą. Sylwia Chutnik napisała swoją powieść – łotrzykowską warszawską opowiastkę, podwórkową krwawą balladę – osiem lat temu i wyprzedziła czas. Stworzyła wywrotowe herstory – cztery kobiety, niczym komiksowe superbohaterki, wymierzają sprawiedliwość na ulicach Warszawy. Obrywają kolesie: za krzywe spojrzenie, lepkie ręce, za przemoc, za podłość, za zaśmiecanie miasta. Bronka, Halina, Celina i Stefa mają zasady i walczą w imię zasad. Walczą w imieniu wszystkich bitych i poniżanych kobiet, walczą z czyścicielami kamienic, ale przede wszystkim chcą pomścić swój dziewczyński los – tę porażającą wspólnotę kobiecego doświadczenia, grzecznych dziewczynek uczonych od małego wstydu i poczucia winy za krzywdy, które wyrządzili im inni.
Warszawa jest kobietą. Ma twarz sanitariuszek i łączniczek z Powstania Warszawskiego, młodych bojowniczek z warszawskiego getta. Ma twarz wszystkich bohaterek podwórkowych piosenek: Czarnej Mańki i Hanki, Celiny, Bronki.
Cztery dziewuchy z kart powieści Sylwii Chutnik porywają się na akcję-gigant, korzystając z wiedzy i doświadczenia Babci. Kanałami przedostają się do mieszkania dewelopera, który zajmuje się procederem przejmowania za bezcen starych warszawskich kamienic. Samowolka i bezprawie, pozbywanie się ludzi jak „wkładki mięsnej”, niszczenie tkanki miasta dla osobistych korzyści finansowych dzięki Cwaniarom osiąga wreszcie kres. Warszawa potrzebuje Cwaniar.
To nic, że przegrywają swoją walkę. Każdy kiedyś przegra, bo każdy w końcu umiera.
Cwaniary pokazują jak bardzo warto walczyć. O siebie, o swoją godność, o swoje miejsce, o prawo do decydowania o sobie, swoim ciele i swoim losie, o zasady, o przyzwoitość, a zwłaszcza o tych, którzy nie mogą lub nie umieją się obronić sami.