Trudne rozstanie zawsze skłania do przemyśleń. Co by było, gdybym wtedy nie krzyknął? Co by było, gdyby on nie przyznał się do zdrady? Co by było, gdyby ona mówiła do mnie innym tonem? Nad tymi zagadkami można spędzić długie wieczory i zjeść bardzo dużo zarówno nerwów, jak i piekielnie słodkich lodów bakaliowych. Wniosków nie da się właściwie wyciągnąć – bo z czego? Z przypuszczeń? Pozostaje tylko ból i nigdy nierozwiązane zagadki.
Temat życiowych wyborów – tych codziennych, często błahych i pozornie nieważnych – porusza najsłynniejsza sztuka Nicka Payne’a „Konstelacje”, którą możemy zobaczyć w nowym sezonie Teatru Polonia. W rolach głównych elektryzująca jak zawsze Maria Seweryn oraz przystojny aktor Teatru Narodowego, Grzegorz Małecki. Za scenografię służy zaledwie kilka przedmiotów, gdyż to nie ona jest najważniejsza. Cała akcja dzieje się w świetnie napisanych, często przepełnionych bólem, lecz czasami również humorem dialogach. Seweryn i Małecki hipnotyzują. Postacie przez nich grane nie są ani dobre, ani złe. Są zwyczajnie ludzkie. Zamiast banalnego idealizowania i wskazywania win Payne w swojej sztuce pokazuje, że wszyscy jesteśmy po trochu winni. Nasze psychozy i lęki są ludzkie, a więc możliwe do kontrolowania właśnie przez ludzi. Zamiast prosić siły wyższe i zdawać się na los, możemy sami zostać panami swojego życia – jakkolwiek bardzo "Paulo Coelho" to brzmi…
„Konstelacje” ukazują również kruchość wszelkich relacji. Każdy niewłaściwy ruch czy nieprzemyślane słowo może zniszczyć związek. Marianne i Roland, bohaterowie sztuki, są rozedrgani emocjonalnie, lecz jak nie być roztrzęsionym, gdy zdamy sobie już sprawę, że słowa mogą nie dość, że ranić, to jeszcze budować i niszczyć? Mnogość rozwiązań i odnóży tej historii skłania do przemyśleń: czy panujemy nad tym, jak i do kogo mówimy? Czy jesteśmy świadomi, jaką niezamierzoną krzywdę czy przyjemność możemy komuś wyświadczyć zdawałoby się niewinnym gestem czy słowem? „Konstelacje” udowadniają, że wszystko ma znaczenie i wszystko się liczy. W dzisiejszych czasach, w których królują spłycone emocje, to pogląd niepopularny, lecz wciąż będący jedynym pewnikiem. Reszta leży w naszych słowach i czynach. Więc do dzieła, a najpierw do Polonii!