Najlepsze scena Krystyny Jandy, Rozmaitości poza podium
Liczby są bezlitosne. Ośmiu recenzentów oceniało dla naszych czytelników 21 stołecznych scen pod kątem pięciu kryteriów. Punktacja: od 0 do 5. Zwycięska Polonia zdobyła aż 166 punktów, zaś Rampa zaledwie 23.
Zwycięzca nie jest niespodzianką. Teatr Krystyny Jandy, który pod koniec października obchodzić będzie zaledwie drugie urodziny, to jedna z najciekawszych, najbardziej prężnych scen stolicy.
Po pierwsze - lubić
Podczas kiedy szacowne, zasłużone teatry odcinają kupony od niegdysiejszej sławy, Polonia haruje na sukces i przyciąga tłumy. Ma nie tylko ciekawy repertuar, ale i przyjemne wnętrze, nabierające charakteru na oczach widzów.
Jeszcze nie tak dawno przychodziło się tam przycupnąć na krzesełku w holu, gdzie działała maleńka scena Fioletowe Pończochy, dziś spektakle grane są w dużej, amfiteatralnej sali, na piętrze działa bufet z kawą, ciastem i dobrymi alkoholami, a widzów obsługują młodzi, dobrze wychowani ludzie - co nie jest bez znaczenia dla atmosfery Polonii. Krystyna Janda, która wyniki rankingu ŻW przyjęła z radością, ma dość prosty przepis na sukces:
- Trzeba lubić teatr i lubić ludzi, dla których się ten teatr robi - mówi aktorka.
Szerokim łukiem
O tym, że lubi ludzi i teatr, zapewnia także Jan Prochyra, dyrektor Teatru Rampa z Targówka.
- Mam 100 procent publiczności na 300 przedstawieniach w sezonie - mówi Prochyra. - Na widowni zasiada inteligencja i młodzi ludzie. Natomiast krytycy kompletnie się moim teatrem nie interesują, jak mogą więc Rampę oceniać?
Może być jednak i gorzej. Krytycy zaproszeni do sondażu nie chcieli oceniać dwóch innych warszawskich teatrów: Buffo, założonego przez tandem Józefowicz - Stokłosa, i Żydowskiego, w których w ogóle nie bywają. To teatry poza wszelkim rankingiem. Do Rampy jednak kiedyś zajrzeli i niechętnie tam wracają lub omijają ją teraz szerokim łukiem. Podobnie jak teatr Kwadrat, Komedię i Ochoty. To zupełna szarówka w sondażu.
W czołówce, zaraz za Polonią, znalazł się Teatr Narodowy i największa niespodzianka rankingu... Centrum Artystyczne Montownia, także jedna z najmłodszych scen stolicy. To wyraz dużego kredytu zaufania dla dynamicznie rozwijającego się miejsca, które ma ambicję, by pokazywać pełnowymiarowe spektakle, urządzać warsztaty, dawać recitale i organizować imprezy taneczne. Działa bez pomocy ze strony miasta, utrzymując się m.in. z wynajmu pomieszczeń telewizyjnej stacji Czwórka, która urządziła tu sobie studio.
- Myślę, że krytycy docenili, że jesteśmy autentycznym, bardzo otwartym miejscem - komentuje wyniki Piotr Duda, dyrektor naczelny CA Montownia. - Chwalą nas także współpracujący z nami artyści, np. Janusz Wiśniewski, który przywiózł do nas „Fausta" i aktorzy ze spektaklu „Party", niegdyś pokazywanego w teatrze Nowym Praga, a teraz u nas. Mówią, że nigdzie nie grało im się tak dobrze jak u nas.
Mały jeszcze gra
Niespodzianką jest też, że dopiero piąte miejsce zajął jeden z najmodniejszych warszawskich teatrów - TR Warszawa (Rozmaitości), który od kilku sezonów nieco słabnie i przegrał w rankingu z robiącym w mieście dużo mniejszy ferment teatrem Współczesnym.
Jako osobną scenę potraktowaliśmy teatr Mały (podlegający Narodowemu), który niebawem zniknąć ma (przerobiony na delikatesy) z mapy Warszawy, a przez lata był jednym z najważniejszych miejsc dla stołecznych teatromanów i krytyków. Scena ta również zajęła w naszym rankingu wysokie, bo siódme miejsce.
Teatr to też lokal
Recenzenci oceniali stołeczne sceny według pięciu kryteriów. Brali pod uwagę atrakcyjność bieżącego repertuaru, rozwój teatru w ciągu ostatnich sezonów (czy teatr poprawił swój wizerunek, czy wzmocnił się zespół aktorski, czy zaproszono do współpracy interesujących reżyserów, czy miał coś extra dla swoich widzów), zespół aktorski i ostatni sezon artystyczny.
Jako zespół aktorski należało rozumieć nie tylko aktorów na etacie, ale w ogóle zestaw nazwisk związanych z danym teatrem. Oceniano także teatr jako lokal, tzn. aranżację przestrzeni, wygodne, niewygodne fotele, stan toalet, przyjemny bufet, uprzejmy personel itd.