W najbliższy piątek w Teatrze Polonia odbędzie się premiera spektaklu "Romulus Wielki" w reżyserii Krzysztofa Zanussiego. Jedną z głównych ról (córkę cesarza Romulusa) gra Magdalena Walach. PAP Life porozmawiał z aktorką na kilka dni przed premierą.
PAP Life: - To nie pierwszy raz kiedy współpracuje pani z Zanussim?
Magdalena Walach: - Zgadza się. Spotkałam się z Zanussim przy okazji mojego debiutu filmowego. Zagrałam epizod w "Życiu jako śmiertelnej chorobie przenoszonej drogą płciową". Potem pracowaliśmy ze sobą jeszcze kilka razy. Rola w "Romulusie Wielkim" to kolejne cudowne spotkanie i kolejna cudowna przygoda.
- Wielki reżyser, ale i wielcy aktorzy dookoła. W role pani rodziców wcielili się Ewa Wiśniewska i Janusz Gajos.
- Mam fantastycznych rodziców scenicznych. Miałam szansę obserwować, jak u tak wspaniałych aktorów rodzą się postacie. Mogłam się uczyć, podglądać. Było to dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie.
- A sceniczni rodzice udzielali pani rad dotyczących gry?
- Oczywiście. Spotykaliśmy się codziennie z całym zespołem i jeśli w trakcie prób ktoś miał jakieś spostrzeżenie, to dzielił się nim z innymi. Była to twórcza praca całego zespołu.
- W spektaklu występuje pani mąż, Paweł Okraska. Czy w domu często rozmawialiście na temat sztuki?
- Bardzo ciężko jest nie mówić o tym w domu. Tym bardziej, że jest to nasze pierwsze spotkanie na deskach teatru w Polsce. Za granicą kiedyś zagraliśmy rodzeństwo. Cały czas uczestniczymy w procesie powstawania tej sztuki. Pojawiają się nowe pomysły, więc automatycznie rozmawialiśmy o tym.
- Gra pani cesarską córkę. Jaka ona jest?
- Jest to postać, która z ogromnej miłości jest w stanie zrobić bardzo dużo. W związku z tym będzie musiała mnóstwo poświęcić: siebie, uczucia, swoje przyszłe życie dla ratowania ojczyzny.
- Czy pani też jest taką idealistką?
- O rany. (śmiech) Muszę powiedzieć, że tak, skoro staram się i mam nadzieję, że w jakiś sposób uda mi się wiarygodnie przedstawić tę postać. Dlatego muszę w to absolutnie wierzyć.
- Dramaty Duerrenmatta przepełnione są groteską. Czy i tu będzie jej najwięcej?
- "Romulus Wielki" to taka mieszanka, bo autor sztuki nie przeprowadza tych postaci, nie chodzi mu o przebieg psychologiczny, uczuciowość. Następują tu pewnego rodzaju skróty myślowe. W związku z tym zarówno elementy tragedii oraz groteski się ze sobą mieszają. Dlatego myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.