Duża scena wciąż w budowie, ale repertuar małej jest impronujący. Teatr Polonia stał się znaczącym miejscem na mapie teatralnej Warszawy
Dziś w Teatrze Polonia premiera "Badań terenowych nad ukraińskim seksem" Oksany Zabużko z Katarzyną Figurą, w połowie marca - "Darkroom" Rujany Jeger w adaptacji i reżyserii Przemysława Wojcieszka.
W repertuarze też "Ucho, gardło, nóż" według Vedrany Rudan - monodram Krystyny Jandy, "Stefcia Ćwiek w szponach życia" Dubravki Ugresic z Agnieszką Krukówną i "Shirley Valentine" Willy'ego Russella - przebój przeniesiony z Teatru Powszechnego.
Mimo że duża scena Teatru Polonia wciąż jest wielkim placem budowy, to mała "Fioletowe Pończochy" działa już pełną parą. Spektakle odbywają się codziennie, a zdarza się, że i dwa razy dziennie.
Kiedy rok temu Krystyna Janda zapowiedziała, że kupuje dawne kino Polonia i otwiera w nim swój prywatny teatr, mogło wydawać się, że to szaleństwo.
Aktorka postawiła sobie bardzo ambitne zadanie. I konsekwentnie je realizuje. Nie zapomina, że prowadzi prywatny teatr, który musi zarabiać. A jednocześnie repertuar, który proponuje, nie jest łatwą "komercją". Paradoks Warszawy polega na tym, że w teatrach, które są dofinansowywane przez miasto, jak np. Komedia i Kwadrat - wystawia się farsy, a w teatrze prywatnym Polonia będziemy mieli np. premierę "Radosnych dni" Samuela Becketta. Władze miasta pomogły Krystynie Jandzie przy dotychczasowych premierach. Wzięła udział w konkursie dla grup niezależnych i wygrała pieniądze, które wspomogły przygotowanie spektakli. Wspomogły, bo pokryły tylko część kosztów produkcji.
Pomysł, aby przenieść na scenę literaturę pisaną przez kobiety, pisarki z Europy, Wschodu, Bałkanów okazał się nie tylko oryginalny, ale i ciekawy artystycznie.
Krystyna Janda okazała się też trzeźwo myślącym dyrektorem artystycznym. Niejednej scenie miejskiej przydałby się taki dyrektor, który czuje czas i wie, którego twórcę warto do siebie przyciągnąć.
Do "Badań terenowych nad ukraińskim seksem" zaprosiła Katarzynę Figurę. Książką "Darkroom" udało się zainteresować Przemysława Wojcieszka - jednego z najciekawszych obecnie reżyserów nowej generacji ("Made in Poland", "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię"), laureata "Paszportu Polityki". Na maj planowana jest premiera kolejnego spektaklu w cyklu "Kobiety w Europie" opartego na książce niemieckiej autorki Doroteji Kuehl- Martini " Marylin i Papież - Listy między niebem a piekłem" w wykonaniu Ewy Kasprzyk i w reżyserii Marty Ogrodzińskiej.
Jest też po rozmowach z Piotrem Cieplakiem, który ma wystawić - już na dużej scenie - "Radosne dni" Samuela Becketta.
Krystyna Janda jako dyrektor i reżyser w swoim teatrze poradziła sobie też z Krystyną Jandą aktorką.
W przerwach między pracami remontowymi (sama nadzorowała budowę) przygotowała spektakl "Ucho, gardło, nóż". Recenzenci są zgodni, że jest to jej jedna z najlepszych kreacji teatralnych w ostatnich sezonach.
Dużą scenę aktorka chciałaby otworzyć jesienią. Choć nie ukrywa, że jeśli się to uda w tym wymarzonym terminie, to będzie cud. To ogromne przedsięwzięcie, ogromne koszty. - Złożyliśmy wniosek o dofinansowanie z środków z Unii Europejskiej, którego napisanie kosztowało nas po pierwsze ogromne pieniądze, a teraz okazało się, że rozwiązanie konkursu będzie dopiero w końcu tego roku - opowiada Krystyna Janda. - Gdybyśmy nawet mieli nadzieje na te pieniądze, to i tak do tej pory nie przetrwamy, grając tylko na tej małej scenie. Koszty stałe są bez litości, ogrzewanie, światło, wspólnoty, wynajem holi itd. itp
Ale nie poddaje się. - Złożyliśmy właśnie do Ministerstwa Kultury kolejny wniosek w ramach Programów Operacyjnych - dodaje - Staramy się zbudować lożę stałych sponsorów teatru, żeby móc pomagać kolejnym produkcjom teatralnym... no i czekamy na cud.
Jeśli cud się zdarzy. Jesienią na dużej scenie Teatru Polonia odbędzie się premiera "Boga" Woody Allena.