Odwaga Krystyny Jandy popłaca.
Można w prywatnym teatrze wystawić Szczęśliwe dni? Można. A piękny, chociaż mało komercyjny Nos? Też można. No ale w obu tych przykładowych spektaklach grają gwiazdy. A tu, w Mgnieniu, mamy dwoje debiutantów… Ale Justyna i Adrian poradzili sobie świetnie, a przedstawienie ma wiernych widzów.
Mądry, bardzo teatralny tekst Phila Portera o samotności w wielkim mieście, mówiąc w pewnym uproszczeniu. Poznajemy dwójkę młodych ludzi, Sophie i Jonasza, których los styka w Londynie. Oboje walczą z jakimś demonem – Sophie sądzi, że jest „niewidzialna”, Jonasz jest trochę wycofany, nieśmiały. Pewien wypadek sprawi, że zbliżą się do siebie. Jak ta współczesna love story skończy?
Mgnienie jest porównywane czasami do wystawianych na dużej scenie Polonii Konstelacji (też w reżyserii Adama Sajnuka) i coś w tym jest.
Tylko że tam jest o roli przypadku w naszym życiu, a w Mgnieniu - o życiu od przypadku do przypadku, o tych chwilach, kiedy jesteśmy online.
W sumie wcale niewesołe. A Justyna Ducka i Adrian Brząkała świetni.