Recenzje

kup bilety online

"Hipnotyzer"

- Autorem wszystkich sugestii jestem ja. Z londyńskiej agencji Croucha uzyskaliśmy zgodę na zmiany przystające do potrzeb polskich realiów. Aktor, którego "hipnotyzuję", dopiero na trzy kwadranse przed spektaklem dostaje ode mnie pewne podpowiedzi. I nic więcej - mówi KRZYSZTOF MATERNA, reżyser spektaklu "Krzysztof M. Hipnoza" w warszawskim Teatrze Polonia.

Sztuka "Krzysztof M. Hipnoza" dostarcza sporą dawkę emocji i adrenaliny nie tylko widzom, lecz także aktorom. Jego "ofiarami" byli już Piotr Adamczyk, Marian Opania, Marcin Dorociński, Cezary Kosiński, Maciej Kozłowski, Tomasz Sapryk, Ewa Telega, Ewa Kasprzyk, Agata Buzek, Piotr Machalica i Marcin Perchuć.
Tego lata stał się autorem sensacji teatralnej. Jego spektakl "Krzysztof M. Hipnoza" okrywa mgła tajemnicy i nikt nie wie, co wydarzy się na scenie. A mimo to Teatr Polonia pęka w szwach. Tłumy chcą zobaczyć, jak Materna hipnotyzuje polską gwiazdę. Za każdym razem inną. Z piorunującym skutkiem.

GALA: Mówią o panu "człowiek orkiestra", teraz się jeszcze panu zachciało hipnotyzerki. Wykazywał pan wcześniej zdolności, bio-, energo- itp.? Przepraszam, że dotykam, ale temperatura dłoni 36,6, żaru od pana nie czuję, oko jasne, spojrzenie przenikliwe, aczkolwiek bez przesady.

KRZYSZTOF MATERNA: Nawet jeśli mam takowe zdolności, to jeszcze nieodkryte. Wszystko przede mną. "Hipnozę" wymyślił Tim Crouch. To pomysł prosty, w którym aktor przeżywa stan hipnozy, a to stan psychiczny między jawą a snem, odmienny stan świadomości, o czym mówimy, oczywiście w sposób żartobliwy i umowny.

GALA: Ten stan charakteryzuje się wzmożoną podatnością na sugestię?

KRZYSZTOF MATERNA: Autorem wszystkich sugestii jestem ja. Z londyńskiej agencji Croucha uzyskaliśmy zgodę na zmiany przystające do potrzeb polskich realiów. Aktor, którego "hipnotyzuję", dopiero na trzy kwadranse przed spektaklem dostaje ode mnie pewne podpowiedzi. I nic więcej.

GALA: Odpowiada panu atmosfera improwizacji? Co wieczór inna osobowość aktorska, więc inny świat.

KRZYSZTOF MATERNA: I fantastyczne pole obserwacji dla reżysera. W końcu to eksperyment. Adrenalina buzuje, uwalniają się pokłady wyobraźni drzemiące w aktorach.

GALA: Scenariusz, który pan napisał, jest bardzo aktualny.

KRZYSZTOF MATERNA: Nic więcej nie możemy powiedzieć! Poprzestańmy na tym, że szkic scenariusza opiera się na niepokojących zjawiskach dotyczących współczesnych Polaków. Ale proszę się nie obawiać, nie uważam się za dramaturga. Uważam za to, że każda okazja, by uświadomić, jacy jesteśmy - nawet w karykaturalny, przerysowany sposób - jest dobra. Przemyciłem w tekście przesłanie o tolerancji, bo taka jest moja postawa życiowa. Nieważne, czy dotyczy polityki, in vitro, homofobii. Zawsze mi zależało, nie tylko we własnych produkcjach, także z Wojtkiem Mannem, żeby przekaz ze sceny niósł ze sobą coś więcej niż rozrywkę i zabawę, by dawał do myślenia. Jestem wdzięczny Krysi Jandzie nie tylko za surowe recenzje pierwszej wersji, lecz także za pewne podpowiedzi. Moja córka Matylda była moim pierwszym medium, z Leną - córką Marysi Seweryn, z którą się przyjaźni - uczestniczyła w próbach. Mało tego, młode pokolenie także miało wpływ na kształt ostatecznej wersji.

GALA: Współczesny teatr to widać dzieło zbiorowe. Wobec jakich zjawisk bywa pan nietolerancyjny?

KRZYSZTOF MATERNA: Naszym naczelnym problemem jest zakłamanie w wielu dziedzinach, w tym w kwestiach wiary. Zbyt wielu wokół nas udaje, że wierzy w Boga wszechmogącego, podczas gdy nie powinni wychodzić z konfesjonału, leżąc krzyżem w ramach pokuty, tak łamią przykazania Dekalogu. Jak inaczej wytłumaczyć rosnącą liczbę wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców, którzy zabijają niewinnych ludzi?

GALA: Może nie mamy wyobraźni?

KRZYSZTOF MATERNA: Ależ mamy, mamy! Ale taką na granicy infantylizmu. Każdy myśli, że mu się uda, nawet jeśli innym się nie udaje. Tak z pewnością kalkulował niedawno skazany - właśnie za jazdę po pijanemu - poseł, wykładnia polskiego nacjonalizmu i były wiceminister edukacji.

GALA: Ponad dwa promile we krwi. A inny poseł zjadł tak dużo jabłek, że sfermentowały mu w organizmie. Mówimy o uzależnieniach, a widzę, że pali pan jak smok. Czemu, jeśli wolno spytać?

KRZYSZTOF MATERNA:: Proszę pani, dlatego że ja strasznie lubię palić. Strasznie! I jestem w tym gwiazdy męski profil niefrasobliwy, nie działają na mnie żadne ostrzeżenia ani przestrogi. Ale muszę się pochwalić, że synek kupił mi elektronicznego papierosa, z którego coraz częściej korzystam. To papieros z metalu i plastiku, na żarówkę i baterię, którego ustnik zawiera nieco nikotyny, bez ciał smolistych. Dymi parą wodną!

GALA: Podoba mi się ten Michał. Takie świadome dziecko.

KRZYSZTOF MATERNA: Młodzieniec. 20 lipca skończył 17 lat. Córeczka też świadoma. Oboje bardzo się martwią tym, że palę i szkodzę sobie, choć nie im. Nigdy nie palę w towarzystwie dzieci.

GALA: Mówił pan o współpracy z Wojtkiem Mannem. Nie żal panu duetu?

KRZYSZTOF MATERNA: Medialnie już nie funkcjonujemy jako para, ale nadal istnieje nasza firma MM Communication. W ciągu tylu lat działalności, co podkreślam z dumą, nie mieliśmy żadnego konfliktu. Żadnego. Działaliśmy w teatrze Buffo, przy pamiętnych "Grosikach", potem zaliczyliśmy fantastyczną przygodę z Magdą Umer jako reżyserem przy "Big Zbig Show" i "Zimy żal". To zawodowe przygody, do których się tęskni całe życie.

GALA: Dziennikarz przytoczył opinię o panu: "nadęty bufon". A pan zamiast zapłonąć słusznym gniewem, zniósł to ze spokojem i godnością.

KRZYSZTOF MATERNA: Bo mam dystans do samego siebie, nie jestem zarozumialcem, osobą pewną siebie ani obrażalską. Uczę się w każdym momencie, w którym mogę się uczyć, obserwuję życie. I już, niestety, nie jestem naiwnym optymistą, który myśli, że ludzi się łatwo zmienia na lepsze. Martwi mnie, że tak wiele osób w Polsce nie dostrzega, że świat poszedł do przodu. Ileż problemów natyka budowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej w centrum Warszawy. Fantastyczni polscy artyści odnoszą sukcesy w świecie, a Polaków niewiele to obchodzi. Wchodzę tym samym na podwórko mojej żony, której fundacja Open Art Projects promuje polską sztukę współczesną w świecie i ma ogromne osiągnięcia. Ostatnio pracowała przy złotym pomyśle Pawła Althamera.

GALA: Mówi pan o wyprawie złotym boeingiem z kosmitami do Brukseli, do europarlamentu? Żona musi mieć siłę perswazji, skoro udało jej się przekonać urzędników i zdobyć fundusze.

KRZYSZTOF MATERNA: A chodziło o to, aby polską obecność zaznaczyć czymś więcej niż koncertem i koktajlem wydanym przez ambasadę. Orędownikiem tego pomysłu był ambasador Polski w Brukseli Sławomir Czarlewski, który zrobił wiele dla jego realizacji, oraz Katarzyna Mazurkiewicz z Narodowego Centrum Kultury.

GALA: Widzę, panie Krzysztofie, że jest pan z żony dumny. Podobno poznał ją pan dawno temu jako zjawiskową dziewczynę?

KRZYSZTOF MATERNA: Moja żona nadal jest zjawiskowa. I wygląda tak jak wtedy, kiedy ją poznałem. A poznałem ją, jeszcze zanim zaczęła studiować na iberystyce.

GALA: Musiała być młodziutka?

KRZYSZTOF MATERNA: Była bardzo młodziutka, ale proszę podkreślić, że ja też. Miałem 42 lata.

GALA: Podkreślę. Wężykiem, wężykiem. Tylko 42. I wyszedł udany, twórczy i trwały związek, z dwójką fajnych dzieci.

KRZYSZTOF MATERNA: To wszystko prawda. To jeszcze dorzucę, że współpracuje ze świetnymi artystami, m.in. Piotrem Uklańskim, Pawłem Althamerem, Mirkiem Bałką, Leszkiem Możdżerem czy Peterem Coffinem, produkując ich projekty. Do najbardziej spektakularnych należą portret papieża Jana Pawła II utworzony przez 3,5 tys. brazylijskich żołnierzy, który Piotr Uklański pokazywał na Biennale w So Paulo, czy UFO Petera Coffina, którego lot nad Copacabaną i Panamą obejrzało tysiące ludzi.

GALA: A pan jest w żonie zakochany po uszy, co słychać i widać.

KRZYSZTOF MATERNA: Potwierdzam, nie zaprzeczam.

GALA: Dzieci dwojga bardzo zajętych rodziców pewnie mają trudno.

KRZYSZTOF MATERNA: Dzieci są fantastyczne. Bardzo nam pomagają w rozdźwięku organizacyjnym związanym z bardzo nienormowanym czasem pracy. Matylda ma 12 lat, moją naturę Skorpiona, podobne do mojego specyficzne poczucie humoru, widzę w niej dużo z siebie. Na szczęście, jeśli chodzi o urodę, to powłoka ściągnięta z mamy

GALA: Oboje urodzeni w Warszawie, pan w Sosnowcu. To ważne miasto dla pana?

KRZYSZTOF MATERNA: Niesłychanie ważne. Szkoła, dorastanie, wspomnienia, rodzice. I moja mama, która towarzyszyła mi do ubiegłego roku. Mówili o niej "pani Maternowa, która pomaga ludziom". Była bardzo lubiana przez otoczenie. Sosnowiczaninem jest Jacek Cygan, byli Władysław Szpilman i Jan Kiepura. Odwiedzam moje miasto, byłem na jubileuszu gimnazjum, a na spotkaniu z młodzieżą w liceum przekonywałem do wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Nie odcinam się od korzeni. Mówię, co myślę, wyraźnie opowiadam się po określonej stronie.

GALA: To dobrze. Satyryk musi być złośliwy i zdecydowany.

KRZYSZTOF MATERNA: Ale złośliwy życzliwie. I zawsze pamiętać, że można dowalać komuś, kto jest partnerem, a nie komuś słabszemu, bo to kopanie leżącego. Wie pani, ja strasznie ubolewam, gdy ktoś, kto ma osiągnięcia, funkcjonuje w sferze kultury wysokiej, nagle schodzi na poziom piosenki biesiadnej. Albo gdy człowiek, którego szanuję, przy którym wyrastałem jako kibic sportowy, mój dobry znajomy, musi jurorować takiemu marnemu programowi jak "Taniec na lodzie" tylko dlatego, bo mu tak kazali. Wtedy cierpię.

GALA: Próbują utrzymać się na powierzchni.

KRZYSZTOF MATERNA: Ale muszą się liczyć z krytyką. Każda osoba publiczna ponosi odpowiedzialność za to, co robi, i podlega ocenie. Mam pretensję, że telewizja publiczna nie stwarza okoliczności, aby tych, którzy nie chcą oglądać byle czego, zadowolić strawą na odpowiednim poziomie. Nawet jeśli jest ich "tylko" dwa miliony.

GALA: Podsumowując teatralny eksperyment: opłacało się zepsuć sobie lato, zamiast leżeć pod gruszą, na hamaku?

KRZYSZTOF MATERNA: Opłacało pod każdym względem. To były dla mnie bardzo pracowite cztery miesiące. Ponadto przygotowuję festiwal "Solidarity of Arts" (od 15 sierpnia do 20 września), na którym odpowiadam m.in. za europejską premierę polsko-amerykańskiego filmu o Irenie Sendlerowej i za koncert Michaela Nymana z Motion Trio w Filharmonii Bałtyckiej. Przygotowuję też galę festiwalu filmów fabularnych w Gdyni "100 lat kina polskiego", to zobowiązuje. O urlopie pomyślę w październiku.

GALA: To nie ostatni kontakt z teatrem?

KRZYSZTOF MATERNA: Będzie ciąg dalszy. Mam gotowy scenariusz "Henryk Sienkiewicz greatest hits", bo to jeden z najlepszych polskich scenarzystów filmowych. Idę w tym przekonaniu znacznie dalej niż reżyser Klata, bo mój projekt wykracza daleko poza "Trylogię". Aaaaa, zapomniałbym wspomnieć - szukam producenta.


KRZYSZTOF MATERNA

Rocznik 1948. Aktor, reżyser, producent, satyryk. "Specyficzny naturszczyk z podstawami aktorstwa" - mówi o sobie, bo nie ukończył krakowskiej PWST. Eksternistyczny egzamin reżyserski jednak zdał. Telewidzom znany głównie z programów satyrycznych, m.in. talk-show "MdM", który w Jedynce ukazywał się przez 7 lat. Tam rewelacyjny w roli siostry Ireny. Bywa bardzo roztargniony.

Kasa i foyer teatru są wynajmowane od m.st. Warszawy - Dzielnicy Śródmieście

MECENAS TECHNOLOGICZNY TEATRÓW

billenium

DORADCA PRAWNY TEATRÓW

139279v1 CMS Logo LawTaxFuture Maxi RGB

WYPOSAŻENIE TEATRÓW DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

zporr mkidn

PREMIERY W 2023 ROKU DOFINANSOWANE PRZEZ

Warszawa-znak-RGB-kolorowy-pionowy

PATRONI MEDIALNI

NowySwiat Logo Napis Czerwone gazetapl logo@2x Wyborcza logo Rzeczpospolita duze new winieta spis 2rgb
Z OSTATNIEJ CHWILI !
X