Recenzje

kup bilety online

TRUDNA RELACJA Z POLSKĄ RZECZYWISTOŚCIĄ

Ta recenzja będzie polityczna, ponieważ żyjemy w czasach, kiedy następuje próba upolitycznienia kultury wysokiej i trudno jest mówić o niezależnych instytucjach w naszym kraju w oderwaniu od poczynań rządu. Wobec odwołania Krzysztofa Mieszkowskiego, dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, który został zastąpiony niechcianym przez publiczność i polskie środowisko teatralne Cezarym Morawskim, Teatr Polonia stał się bastionem wolności artystycznej i obiektywizmu, na który nie każda instytucja publiczna może się zdobyć.

Krystyna Janda przeniosła na deski polskiego teatru graną od kilku lat na Broadwayu sztukę ważnego, amerykańskiego scenarzysty – Terrence’a McNally’ego. Premiera „Matek i synów”, spektaklu wyreżyserowanego pierwotnie przez Sheryl Kaller, miała miejsce w 2013 roku. McNally oparł scenariusz na własnej sztuce, „Matce Andrew” („Andrew’s mother”), którą napisał wcześniej dla telewizji. (Trafiła ona na mały ekran w 1990 roku.) Spektakl„Matki i synowie” w reżyserii Krystyny Jandy doczekał się polskiej premiery w kwietniu 2016 roku. Dyrektorka artystyczna Teatru Polonia obsadziła siebie w roli matki homofobki.

W przedstawieniu niezapowiedziana wizyta kobiety, która straciła syna w wyniku epidemii AIDS, staje się pretekstem do dysputy na temat nieheteronormatywnych rodzin, miłości między mężczyznami oraz psychicznej traumy, jakiej doświaczyło pokolenie dzieci kwiatów po utracie bliskich zarażonych wirusem HIV. Główna bohaterka, Katharine Gerard, 20 lat po stracie syna zmarłego na AIDS, odwiedza jego partnera, Cala. Akcja rozgrywa się w mieszkaniu, które mężczyzna zajmuje wraz z nową rodziną – mężem Wilem oraz siedmioletnim synkiem.

McNally w pozbawiony uprzedzeń sposób porusza wiele ważnych dla środowiska LGBTQA kwestii. Dokonuje rozliczenia z latami siedemdziesiątymi oraz epidemią, która zdziesiątkowała społeczeństwo przez brak lekarstwa hamującego rozwój AIDS. Opowiada także o różnych odcieniach nieheteronormatywnego związku – poligamii i zdradzie, monogamii i wierności, miłości „aż po grób” oraz wychowywaniu dzieci przez pary jednopłciowe. Rozprawia się jednocześnie ze stereotypami na temat mniejszości nieheteronormatywnych. Pokazuje, że dwóch gejów może stworzyć dojrzały, wieloletni związek i mieć szczęśliwego potomka, ale opowiada o tym w kontekście obaw związanych z przyznawaniem parom tej samej płci praw przynależnych osobom heteronormatywnym.

Polska inscenizacja sztuki składa się na subtelną opowieść o żałobie, stracie i próbie zrozumienia homoseksualności dziecka . Błyskotliwe dialogi w tłumaczeniu Elżbiety Woźniak zachowują lekkość i zabawność, chwilami mają nawet komediowy charakter. Krystyna Janda traktuje z przymrużeniem oka negatywne osądy, którym daje upust tytułowa matka. Jednocześnie błądzi po smutniejszych rejonach ludzkiego doświadczenia, gdzie jest miejsce na samotność i żal do rodziców, którzy nie akceptują własnych dzieci. (Z dramatem partnera odrzuconego przez matkę geja zmierzył się Paweł Ciołkosz.)

Trzymając w ryzach swój nieposkromiony temperament, Krystyna Janda wciela się w postać pełną klasy. Odnajduje tonację, w której jest w stanie oddać głos kobiecie z depresją i matce okazującej niechęć wobec wszystkiego, nad czym nie ma kontroli.

W ślad za McNallym, dyrektorka Teatru Polonia obala mity na temat niestabilnego emocjonalnie pedała, który nie jest w stanie stworzyć trwałej relacji, a tym bardziej – wychować „normalnego” człowieka.  Jednocześnie zabiera głos w polskiej debacie na temat legalizacji związków jednopłciowych i adopcji dzieci przez nieheteronormatywne pary.

Krystyna Janda, której teatry pierwotnie miały nie dostać ani złotówki od ministerstwa kultury za rządów PiS, mimo trudności przystąpiła do wzmożonej pracy, aby poruszać tematy niełatwe, w dalszym ciągu wypierane przez polski dyskurs, prawodawstwo i system oświaty. Zadanie to jest tym trudniejsze, że Janda występuje w potrójnej roli – dyrektorki, reżyserki i aktorki. W każdej z tych ról opowiada się wprost za wolnością słowa i poszanowaniem praw człowieka. Obojętnie, czy krytykuje bohaterów narodowych (Lech Wałąsa w spektaklu „Danuta W.”), czy homofobię („Matki i synowie”), zabiera wyraźny głos w debacie społecznej.

Odtwórczyni roli Elżbiety w „Białej bluzce” jest także zaangażowaną blogerką, która obseruwuje na bieżąco polską scenę kulturalno-polityczną i regularnie na niej występuje. Zadeklarowała na Twitterze, że musi zobaczyć wystawianego w Zachęcie „Orestesa” Michała Zadary (spektakl, który podobnie jak słynne „Dziady” Kazimierza Dejmka, w zawoalowany sposób krytykuje polską władzę), a także poparła organizowane przez Dziewuchy Dziewuchom marsze przeciwko zaostrzeniu ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży „Requiem dla Praw Kobiet”.

Jako reżyserka „Matek i synów”, Krystyna Janda dokonała ciekawego zabiegu: wcieliła się w rolę matki homofobki, aby wyrazić głos poparcia dla rodzin LGBTQA. Jako aktorka – w przekonujący sposób odegrała postawę nietolerancyjnego rodzica. Jako dyrektorka artystyczna Teatru Polonia – oddała ważny głos w debacie na temat równouprawnienia osób nieheteronormatywnych. Postać pani Gerard można potraktować jako metaforę polskiego społeczeństwa.


Dodatkowe informacje

 

Kasa i foyer teatru są wynajmowane od m.st. Warszawy - Dzielnicy Śródmieście

MECENAS TECHNOLOGICZNY TEATRÓW

billenium

DORADCA PRAWNY TEATRÓW

139279v1 CMS Logo LawTaxFuture Maxi RGB

WYPOSAŻENIE TEATRÓW DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW

zporr mkidn

PREMIERY W 2023 ROKU DOFINANSOWANE PRZEZ

Warszawa-znak-RGB-kolorowy-pionowy

PATRONI MEDIALNI

NowySwiat Logo Napis Czerwone gazetapl logo@2x Wyborcza logo Rzeczpospolita duze new winieta spis 2rgb
Z OSTATNIEJ CHWILI !
X