Teatr Polonia jak zwykle nie zawodzi. Tym razem uraczono nas spektaklem prezentującym zdehumanizowany proces rekrutacji na stanowisko dyrektora handlowego w jednej z korporacji, czyli chleb powszedni większości esgiehowców.
Przedstawienie trzyma w napięciu już od samego początku, a dzięki licznym zwrotom akcji i zaskakującemu finałowi widz nie może powiedzieć, że się nudził. Oryginalna scenografia jest na tyle ascetyczna i wroga naturze człowieka, że przypomina miejsce eksperymentu psychologicznego, co ułatwia wczucie się w nastrój rekrutacji.
Czwórka kandydatów na prestiżowe stanowisko dyrektora zostaje zamknięta w pomieszczeniu, gdzie przechodzą rozmaite testy mające sprawdzać ich elokwencję, kreatywność, umiejętność pracy w zespole i reagowania w sytuacjach kryzysowych. Tylko jeden z nich zostanie wybrany. Najsilniejszy, wyselekcjonowany na zasadzie „doboru naturalnego”, czyli taki, który wyeliminuje pozostałych graczy. Spektakl przypomina rozgrywkę gry psychologicznej
Mafia, gdzie gracze są wobec siebie nieufni, kłamstwo jest podstawowym narzędziem kooperacji, empatia przegrywa z bezwzględnością, a wszystko po to, by być skutecznym i odnieść sukces.
Spektakl jest oczywiście pewnym przerysowaniem rzeczywistości, aczkolwiek stawia pytanie: na ile człowiek jest w stanie poniżyć się, aby osiągnąć upragniony sukces?